poniedziałek, 29 czerwca 2015

   Cześć! Jak minął wakacyjny weekend? Też go dobrze wykorzystaliście? Przed nami fala upałów, w końcu lato! :)
Ale nie oznacza to, że padnę plackiem na leżak (chociaż i to mam w planach!) albo schowam się w zimnym pokoju w domu, bo będzie za gorąco. Wręcz odwrotnie! Dziś już jestem po treningu, wyczekanym i intensywnym (KLIK) i energii mam aż nad to! Cudowne uczucie, uśmiecham się od ucha do ucha. "Ale dlaczego, przecież to musi być męczące..." Dlatego, że pokonałam kolejne bariery w głowie mówiące (wręcz krzyczące) "nie dasz rady!". Zrobiłam to, dałam z siebie 200% i mam ochotę stawiać kolejne poprzeczki do przeskoczenia. Stąd czerpię moją motywację. Spróbuj i Ty. Nie musi to być od razu godzinny maraton, ale nawet 15 minut może zdziałać cuda: będziesz zadowolona z siebie, uśmiechnięta i gotowa na więcej. Przysięgam! Ja to zrobiłam, więc możesz i Ty. Efekty będą pod warunkiem, że dasz z siebie wszystko. Ruszaj! 


   I nie zapominaj, że ważne też, by dbać o ciało od środka. Większe efekty da zdrowe odżywianie niż kremy, balsamy czy olejki. Oczywiście w połączeniu obu metod może być mieszanka cudotwórcza, ale dbaj o siebie pod każdym względem! :) 
  • nawadniaj organizm! Nie musisz wciskać w siebie na siłę 2 litrów wody. Alternatywą są: zupa, kawa, herbata czy owoce zawierające dużo wody (arbuz, melon), bo to również płyny, które dostarczasz organizmowi. Nie są tak zdrowe, ale rozumiem osoby, które po prostu nie potrafią wypić tyle czystej wody w ciągu dnia.. :)
  • bierz częściej zimny prysznic! Najlepiej na zmianę ciepły i zimny. Nie dość, że możesz się zahartować (tak, tak morsie :D), to polepszysz koloryt i jędrność skóry, przyspieszysz gojenie się ran i siniaków, dotlenisz całe ciało, a dodatkowo będziesz orzeźwiona i pełna energii! Sprawdzone!
  • wysypiaj się rozsądnie! Nie mówię o 10 godzinach, ale 7-8 jest wskazane, by być wypoczętym i jednocześnie nie zaspanym. I ponoć również przyspiesza przemianę materii.. nie skusisz się wstać tym razem wcześniej? :)
  • jedz 5-6 posiłków dziennie w mniej więcej równych odstępach czasu! Nie dużych, nie małych. Optymalnych, tak, byś czuła, że Twój brzuch się cieszy.. :) Nie będziesz ani głodna, ani przejedzona, a metabolizm leci w górę! Pamiętaj jednak, że ZAWSZE musisz zjeść śniadanie. W ciągu po wstaniu. Jeżeli nie jadłaś do tej pory śniadań, powoli wprowadzaj to przyzwyczajenie: na początek wystarczy koktajl z owoców i jogurtu, jogurt z musli czy kanapka z wędliną i warzywami. Nawet jeśli chcesz zrzucić kilka kilogramów, musisz JEŚĆ! Widzisz, jakie to proste?:)
  • codziennie rano wypijaj przed śniadaniem szklankę ciepłej wody z cytryną! Orzeźwiające i zdrowe. Pobudzasz, nawadniasz, oczyszczasz i chronisz organizm. 
  • uśmiechaj się! taka jesteś najpiękniejsza! : )



,




Jutro rozdanie świadectw maturalnych, trzymajcie kciuki! : ) 






czwartek, 25 czerwca 2015

Recovery

   Można powiedzieć, że wakacje mam już od maja (dumna tegoroczna maturzystka :D), ale to jest ten moment, kiedy inni albo dopiero zaczną je jutro, albo kończą sesjami kolejny rok na studiach. Tyle czasu czekania na upragnione wolne... Oczywiście nie wszyscy (praca i te sprawy), ale większość z was pewnie już myśli o błogim wylegiwaniu się, plażowaniu, oglądaniu TV, całodniowemu surfowaniu po Internecie, nic nie robieniu... Czy to naprawdę takie satysfakcjonujące? Tak chcecie wykorzystać zasłużone dwa miesiące? Nie wierzę :D chociaż sama nie wyjechałam nigdzie, to ostatnie tygodnie spędziłam na małej wielkiej "kuracji".

   Po pierwsze, wstawałam wcześniej rano, nawet jeśli poszłam później spać. Dzięki temu nie budziłam się zła sama na siebie, że już minęło pół dnia, a przede wszystkim miałam więcej czasu na realizację tego, co wcześniej zaplanowałam. I nawet jeśli nic nie miałam zrealizowania, zmuszałam się do zrobienia czegoś konstruktywnego albo po prostu potrzebnego. Przykład? Po śniadaniu skuszona kolejnym reportażem w DzieńDobryTVN padałam na kanapę.. a po 5 minutach wstawałam i po prostu wyłączałam telewizor, odkładałam piloty i zabierałam się za sprzątanie - czegokolwiek. Dzięki temu np. wiem co mam w szafie i we wszystkich zakamarkach szafek (proud of me!). Było to dość ważne, bo w październiku opuszczam mój ukochany zakątek i rozpoczynam studia, a nie chciałabym zostawić rodzicom żadnych niespodzianek :D co do samego sprzątania, powiem szczerze, że w jakiś sposób pomaga mi w organizacji siebie. I też na początku twierdziłam, że to takie nudne, obrzydliwe czy niepotrzebne... (ta dziwna świadomość, że doroślejesz) ale kiedy już coś skończę, doznaję uwielbianej przeze mnie satysfakcji. Sprawdzone, polecam! I jeżeli masz coś teraz do zrobienia, bo wiesz, że musisz, a odsuwają cię od tego tysiące wymówek i zajęć (Facebook, Snapchat, Instagram, jedzenie, TV), przerwij to, tak po prostu. Nie myśl o niczym, nie usprawiedliwiaj swojego lenistwa, just do it

   Po drugie, pozwalałam sobie na błogą chwilę przyjemności tylko po pracy lub innym wymagającym zajęciu. Jestem zdania, że trzeba umieć odpoczywać. Bo jest różnica między leżeniem cały dzień i "spacerem" między kuchnią, salonem i łazienką a upragnionym odpoczynku po czymś, co kosztowało cię jakiś wysiłek. Zaleta? (mam wybrać tylko jedną??) Bardziej to doceniłam. W takiej chwili skupiam się na sobie, książce, na pysznym posiłku czy rozmową z bliską osobą i uśmiecham się sama do siebie, spełniona. Tu nie chodzi o rzeczy wzniosłe, ale o małe, które cieszą. Cokolwiek to jest: nauka, praca, sprzątanie, zakupy - po wszystkim pomyśl o sobie, usiądź i odpocznij (jeśli jesteś zmęczona fizycznie) lub leć na spacer albo rozłóż matę/koc i zacznij ćwiczyć (jeśli chcesz na chwilę nie myśleć o niczym). Nie dość, że poprawi Ci się humor i zregenerujesz siły, to oprócz tego będziesz miała chwilę, by przemyśleć sprawy, które często odkładasz ze względu na "brak czasu". Bądź dobra i uczciwa dla samej siebie.

   Po trzecie, powróciłam do dawnych zainteresowań, do tego, co lubiłam. Im dłużej czegoś nie robiłam, tym więcej miałam wymówek, więcej niechęci, by po prostu dać sobie szansę. "Już za późno na grę na gitarze", "głos już nie jest tak wyćwiczony jak kiedyś", "masz wiele innych rzeczy do zrobienia oprócz czytania" - takie myśli często miały swoje miejsce na starcie, i wygrywały. Kiedy zaczęły się wakacje, powiedziałam "stop!", odsunęłam Marudę i po prostu zaczęłam grać, śpiewać, czytać, gotować, robić zdjęcia... Jak niewiele trzeba, by poczuć się szczęśliwszą, choć odrobinę... :)

   Po czwarte, zrozumiałam, że treningi (ćwiczenia) stały się nieodłączną częścią mojego życia. Nie jest to długi okres, kiedy ćwiczę systematycznie (7 miesięcy), ale nie potrafiłabym już z tego zrezygnować. Nie tylko dlatego, że ulega zmianie ciało, sylwetka. To jest korzystny efekt uboczny tego, jak człowiek zmienia swoje nastawienie do życia. Przede wszystkim - utwierdziłam się w przekonaniu o pewnych cechach mojego charakteru, nauczyłam się cierpliwości i wytrwałości, ale też systematyczności i poświęcenia. Stałam się bardziej wyrozumiała i zmieniłam po części swoje priorytety. Praca nad własnym ciałem (za razem charakterem) to inwestycja w lepszą przyszłość. Zrobiło się chyba zbyt poważnie... :)





Mam nadzieję, że była w tym dla Ciebie jakaś dawka motywacji, by przestać leniuchować i marnować cenny czas, a skupić się na sobie, własnej pracy, celach, marzeniach, przyjemnościach. Wszystko tkwi w Twojej podświadomości. Nie ma rzeczy, których nie jesteś w stanie zmienić. Stawiać i burzyć bariery możesz wyłącznie Ty. Nie odkładaj na później. To Twój czas.







ask.fm    instagram

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Przepis na... AWOKADO!

Witam w piękne kolejne poniedziałkowe popołudnie :) to moje coffee time, więc po ciężkim dniu siadam z pyszną kawą i owocami i cieszę się chwilą.
Poziom endorfin już wzrasta, kiedy znów zaczynam pisać. Coś w tym jest, share it! Dziś zaczynamy ze zdrowym jedzonkiem, czyli z tym, co uwielbiam równie jak treningi :D nie nazywam tego, jak jem "dietą". Dlaczego? To słowo zawsze kojarzyło mi się z zakazami, ograniczeniami, odmawianiem sobie przyjemności i tak dalej, i tak dalej... Zdrowe i racjonalne odżywianie to zupełnie co innego! Mam nadzieję, że większość z Was już się o tym przekonała (jeśli tak, tylko mnie to cieszy !). Wbrew pozorom, pomysłów na zdrowe, wartościowe i przede wszystkim pyszne jedzenie jest ogrom, słowo daję! I co najpiękniejsze - kiedy gotujesz sama, możesz skomponować posiłek tak, tak lubisz najbardziej. Czy ma być ostre, słone, kwaśne czy słodkie, doesn't matter! Wszystko zależy od Twoich upodobań. Ważne, że będziesz świadoma tego, co jest na Twoim talerzu. A uwierzcie... jaka to przyjemność usiąść i delektować się tym, co udało Ci się stworzyć! Aż sama się uśmiecham widząc, w jaki motywujący i poetycki sposób opisałam przyjemność gotowania : ) i jestem w 100% szczera.
Z racji tego, że sama jestem wzrokowcem, i jak mi uświadomiła bliska osoba, ludzie zapamiętują rzeczywiście więcej wzrokiem niż czytając zwarty tekst, postanowiłam przekazywać wam przepisy właśnie w obrazowy sposób, najlepiej krok po kroku. Niektóre rzeczy mogą się wydawać banalnie proste i oczywiste, ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej upewnić się dwa razy niż pominąć ważny element. Wiele razy rzuciłam okiem na czyjś przepis, a przyszło co do czego, to pustka w głowie :) więc zaczynamy.

Dziś lecimy z AWOKADO! 

(ps. wiecie, że nazywają je też smaczliwką? mnie to śmieszy, bo kto normalny powiedziałby "tak, kupiłem dziś smaczliwkę (...) smaczliwki są idealnym dodatkiem do kanapki z serem (...) zrobię sobie guacamole ze smaczliwki" haha :D) Opinie są podzielone, czy jest to owoc, czy warzywo, ja twierdzę, że owoc ze względu na dużą pestkę. Smak sam w sobie ma dosyć nieokreślony, bo trochę gorzki i mydlasty, mało osób jest w stanie zjeść go nieprzyprawionego albo niewykorzystanego w połączeniu z innymi produktami. Pachnie nawet ładnie. Dojrzałe awokado możesz poznać po tym, że skórka delikatnie ugina się pod naciskiem dotyku Twoich palców, a najlepiej kiedy będzie też z brązowymi przebarwieniami. Jeśli nie jest dojrzałe, odstaw w ciepłe miejsce i po prostu poczekaj kilka dni lub zawiń w papierową torbę/ściereczkę razem z bananami/jabłkami. Co do właściwości odżywczych - jest najbardziej kalorycznym owocem świata. Już słyszę "więc po co je jeść, same wady!" :) Kiedy sama chciałam wprowadzić go codziennej diety (sposobu odżywiania) i dowiedziałam się takich informacji, od razu pobiegłam do sklepu! Było dla mnie to coś tajemniczego, niewiadomego... uwielbiam próbować nowych smaków, może dlatego się tak ekscytowałam :D wracając - to, że jest najbardziej kaloryczny ze względu na zawartość tłuszczu, stawia go bardzo wysoko w liście zdrowych produktów, bo są to dobroczynne tłuszcze dla funkcjonowania naszego organizmu (jak np. oliwa z oliwek). Miąższ bogaty jest w witaminy A, E, C, D, B, potas, magnez, błonnik oraz kwas foliowy. Owoc ma mnóstwo zalet, jak obniżanie złego cholesterolu czy przeciwdziałanie nowotworom, ale myślę, że o wiele więcej dowiecie się wygooglowując i szukając samemu - tak, działa siła perswazji... :D ostatni rzut na tabelkę i przechodzę do sedna:

Wartość odżywcza 100 g awokado
wartość energetyczna
białko
tłuszcz
węglowodany
błonnik
160 kcal
2 g
15,3 g
7,4 g
1,7 g

Jaja z pastą z awokado

Potrzebne Ci będą:
  • 4 ugotowane na twardo jajka
  • pół dojrzałego awokado
  • pół papryki
  • pół cytryny/limonki
  • przyprawy (według własnych upodobań), u mnie: ostra słodka papryka, pieprz ziołowy 
  • sól
  • kilka kropel oliwy/oleju
  • szczypiorek do ozdoby

Obierz jajka ze skórki, przekrój na pół i wyjmij żółtka. Pokrój paprykę w małą kostkę, przekrój delikatnie ostrym nożem awokado na pół i przekręć, by oddzielić. Drugą część zawiń w folię aluminiową i włóż do lodówki (możesz wykorzystać ją drugiego dnia).


Skrop paprykę kilkoma kroplami oliwy.


Ważne, żeby szczyptę też posolić - będzie miała bardziej wyrazisty smak. Wszystko wymieszaj i odstaw.

 

Awokado obierz ze skórki: delikatnie łyżką, przy samej skórce. Gwarantuję, że gładko schodzi, bo ma maślaną konsystencję.


Rozetrzyj widelcem. Możesz też zblendować, ale łatwo się rozciera.


Skrop cytryną, nie oszczędzaj - im więcej, tym lepiej. Podkreśla smak.


Dodaj żółtka i jeszcze rozetrzyj do połączenia się składników. Również możesz zblendować.
Na koniec dodaj ulubione przyprawy, posól, popieprz, dobrze wymieszaj. Przełóż do szprycy.
W miejsce żółtek włóż paprykę. Na nią przyrządzoną pastę.
Gotowe!




Do jajek przygotowałam grzanki z piekarnika, pycha!

SMACZNEGO! :)



ask.fm    instagram

piątek, 19 czerwca 2015

Cześć! Kolejny dzień za nami. Jak go wykorzystałaś? Zrób sobie taki mały "rachunek sumienia". Podsumuj i oceń, jaki był. To ważne, bo łatwiej wyciągnąć wnioski i podjąć się wyzwania, by kolejny był lepszy. Mam kilka sposobów:
  • załóż zeszyt/notatnik, gdzie będziesz opisywała w skrótach każdy dzień
  • spisuj dobre myśli z danego dnia na małych kartkach i wieszaj w pokoju, nad biurkiem czy łóżkiem, by przypominały o pozytywnym myśleniu 
  • potrzebne są 2 słoiczki: do jednego wrzucaj karteczki na "plus", do drugiego na "minus
Spróbuj tak przez miesiąc. Na koniec przejrzyj wszystko, przypatrz się dokładnie i po raz kolejny wyciągnij wnioski. Czy na pewno większość z podjętych decyzji, wymówionych słów i powstałych w głowie myśli była potrzebna? Przyznasz, że nie.. Mówię szczerze - zajmuje to tylko parę chwil dziennie, a potrafi zmienić stosunek do wielu rzeczy. Warto. Więc leć do sklepu po zeszyt, karteczki lub ukradnij z kuchni niepotrzebne słoiczki i zmieniaj się na lepsze! :)



Z racji tego, że wyświetleń przybywa, wychodzę z propozycją. Założyłam konto na ask.pl w razie pytań, bo według mnie blogowanie nieodłącznie związane jest z kontaktem z czytelnikami. Więc śmiało :)


Wykorzystaj jutrzejszy dzień na maxa!


czwartek, 18 czerwca 2015

Co z motywacją?

Od kiedy tylko chodzi za mną pomysł prowadzenia bloga, co chwilę mam w głowie naprzemiennie argumenty za i przeciw.

  • "przecież nie masz konkretnego planu na niego"
  • "znudzi ci się"
  • "inni mają lepsze, nic nie zdziałasz"
  • "kto to będzie czytał"
  • "pewnie będą się tylko śmiać"
  • "poświęcisz mnóstwo czasu na marne"
I tym podobne... Znacie to? Bo nie chodzi tylko o prowadzenie bloga. Tak samo zachowujemy się na co dzień. Często dobijamy siebie krytyką, porównywaniem do innych, ocenianiem na podstawie wyznaczonych przez nas ideałów. Ale czekaj, czekaj... kto jest tym ideałem? Dziewczyny z kolorowych czasopism? Photoshop, poprawki, wygładzanie ciała i cery. Cudowne ciała z Instagrama? Jasne, znam to. Do czego zmierzam?
Jesteś piękna. Tu i teraz. Nieważne ile masz kompleksów, niedoskonałości. Kogo obchodzi, że to Ty masz o te parę kilo więcej czy pryszcza na środku czoła? Pamiętam, jak się z tego śmiałam, obracałam w żart. Pamiętam też, jak się przejmowałam, obwiniałam za niedoskonałości. Właśnie. Ja. (chyba przesadzam już z używaniem tego słowa) Chodzi o to, że to Twoje życie, to Ty masz się czuć dobrze ze sobą, akceptować siebie, znosić porażki i pokonywać przeszkody, dążyć do własnego szczęścia. Ktoś może się śmiać, wykpić i niemiło skomentować. Potrwa chwilę. Ty puść to mimo uszu i bądź sobą. Już dziś pozbądź się rzeczy, które sprawiają, że czujesz się gorzej. Zerwij ze złymi nawykami. Wyznacz sobie nie cel (bo często bywa mylny ze względu na nieosiągalność "ideału"), ale motywację. Wiem, że na początku jest ciężko, też przez to przechodziłam. Mimo to powiedziałam twardo "zaczynam ćwiczyć" i tak zrobiłam. Nie dlatego, że miałam problem z wagą, ale z samoakceptacją. Nie mówię wcale, że już nie mam kompleksów czy nie narzekam czasem, bo takie już są kobiety... :) ale zdecydowanie mniej patrzę na siebie z niechęcią. Wręcz przeciwnie - kiedy widzę, co udało mi się osiągnąć własną ciężką pracą - nakręcam się i motywuję do działania. Cała magia! Tylko Ty możesz w pełni uczynić siebie szczęśliwą. I uwierz, też uważałam, że to nie dla mnie. Że wolę sobie poleżeć z lodami przed TV. Wystarczy spróbować, odrobinkę, zmuś siebie, bo wewnątrz przyznasz, że jednak chciałabyś coś zmienić. Tak, jasno i wyraźnie zachęcam do sportu, jakiegokolwiek. Rower, bieganie, taniec, rolki, fitness, zumba, pilates, joga. Whatever, to ma być dla Ciebie przyjemnością, więc wybierz to, przy czym nie będziesz się męczyć i co będzie Ci przynosiło przyjemność. Większy wybór niż kanałów w TV... :D
To nie chwilowa mania "fitstyle", a sposób na życie. Służę pomocą i motywacją, ale dla mnie również inni są inspiracją do działania. Są gorsze dni, ale poddać się nie mogę, bo przecież już coś osiągnęłam. Piękne uczucie, polecam :)
Razem raźniej, przyłącz się i Ty, nie od jutra, a od dziś.




(To jest piękne w pisaniu - zaczynam, a leci samo. Nie planowałam postu o takiej tematyce, ale jak widać, uwielbiam to co robię i mam ochotę wszystkim mówić: ćwicz, warto!)

środa, 17 czerwca 2015

Dlaczego ja?

Brzmi trochę jak nasz paradokumentalny serial MADE IN POLAND, ale nie o to mi chodziło :)
Może zacznę od początku, mimo, że nie lubię form oficjalnych: jestem Wiola, mieszkam w Wiżajnach, tzw. "polskim biegunie zimna", ale nie według mnie. W każdym bądź razie, jestem zwyczajną dziewczyną, taką jak każda z Was. Uwielbiam podróżować, spędzać czas z najlepszym mężczyzną pod słońcem, czytać, pić kawę, gotować, robić zdjęcia, śpiewać, ćwiczyć, odpoczywać, śmiać się i tańczyć. I wystarczy tego dobrego, przejdę do rzeczy... :)
Pewnie wielu z Was miało do tej pory przygody z blogowaniem, mniej czy więcej. Ja zaczęłam, kiedy byłam jeszcze w podstawówce, w fazie e-pulsa i Naszej Klasy. Kilka postów i rezygnacja. Wiadomo, jak to dziecko. Potem fotoblog, prowadzony parę lat, bo odpowiadała mi forma: zdjęcie i kilka zdań. Niezobowiązujące. Półtora roku temu dodałam ostatni wpis. Dlaczego? Zaczęła mi nie odpowiadać liczba osób zanadto interesująca się moim życiem. Tak, okres buntu. I był to przede wszystkim czas liceum, który dla mnie odebrał pasje, zainteresowania, przyjemności z rzeczy codziennych ze względu na naukę i późne powroty do domu (tak, dojeżdżałam przez 3 lata). Wiem, że już ktoś mógłby powiedzieć "ale masz wymówkę, ja też dojeżdżałam i miałam czas dla siebie i na swoje przyjemności". Ale to jest blog o mnie, o moich sukcesach, porażkach, moim życiu. Więc właśnie - przecież miałam napisać, dlaczego znowu właśnie ja chcę wrócić do blogowania.
Umarło we mnie to, co kiedyś żyło, co sprawiało, że czułam się fantastycznie. Pasja, chęć działania, tworzenia, inspirowania, kreatywność, tysiąc pomysłów na minutę, łapanie chwil na zdjęciach i wylewanie słów na klawiaturę. Dzielenie się nimi. Podglądałam też na Instagramie i blogach osoby, które właśnie działają, dają z siebie co mają, cieszą się życiem na co dzień. To motywujące. Dlatego też ja podłapałam ochotę motywowania, dzielenia się i szukania inspiracji z innymi.
Co będzie? Mnóstwo mnie. Czyli wszystkiego po trochu, nie skupiam się na tematyce. Pokażę Wam mój sposób na cieszenie się chwilą, nawet jeśli to tylko świeżo skoszona trawa, zachód słońca, spotkanie z najbliższą osobą, trening czy posiłek. To nasz czas. Nasze życie. Więc korzystajmy, każdego dnia.

(nie)codzienny widok z okna